No to leci jak w temacie - mam nadzieje ze sie spodoba
1. Ksiądz i rabin mieli zderzenie czołowe. Kiedy opadł pył -masakra. Samochodówwłaściwie nie ma... Z jednego wysiada rabin, lekko potłuczony. Zdrugiego ksiądz - parę siniaków... Patrzą na siebie - na samochody -niedowierzanie... Rabin mówi do księdza: to niemożliwe, że żyjemy... Ksiądz: no właśnie - to musi być znak od Szefa... Rabin: tak, to znak od Szefa, żebyśmy się wreszcie pogodzili. Ksiądz: tak, koniec waśni między religiami... Rabin(wyciąga piersiówkę): napijmy się, żeby to uczcić. Ksiądz wziąłbutelkę, pociągnął parę łyków i oddał rabinowi. Rabin zakręcił ischował. Ksiądz: a ty?? Rabin: a ja poczekam, aż przyjedzie policja...
2. Dzwoni gość do pracy: -Szefie nie mogę dziś przyjść do roboty... jestem tak skacowany, że itak nie będę mógł pracować, więc chyba wezmę zwolnienie lekarskie. Szef na to: -No co ty, na kaca jest super sposób. Ja zawsze jak mam kaca to proszęmoją żonę żeby zrobiła mi laskę i potem czuję się doskonale. Powinieneśto wypróbować. - Hmm… OK spróbuję. Po godzinie pracownik przychodzi na swoje stanowisko w pełni sił. Szef podchodzi i zagaduje: - I co, jak działa mój sposób? - Doskonale, a w ogóle to fajną ma szef chałupę.
3. Koleś przychodzi (ujarany) do panny. Wchodzi całusy, ble ble .... Ona mu mówi że musi się wykąpać i mówi żeby usiadł na kanapie ipoczekał na nią ... No więc tak się stało. Po 10 min zachciało mu siękupy; tak że nie mógł wytrzymać (no a łazienka zajęta...). Zobaczył psa siedzącego ... długo nie myśląc zesrał się obok psa ipomyślał że zwali na psa. Panna wychodzi z kąpieli patrzy się....SZOK! Panna: - Co to jest ?! Koleś: - Pies się zesrał Panna: - Pluszowy?!
4. Przychodzi babcia do lekarza i mówi: - Panie doktorze mam taki problem. Cały dzień popierduję sobie, toznaczy chciałam powiedzieć puszczam gazy. No, ale właściwie nie jest totakie straszne, bo w ogóle ich nie słychać i nie śmierdzą. Powiem panu,że odkąd weszłam do pana gabinetu zdążyłam już puścić 20, oprzepraszam, 21 razy, ale pan i tak tego nie zauważył, bo one są supercichutkie i absolutnie bezwonne. Prosiłabym jednak by pan mi cośzapisał, bo to takie krępujące. Lekarz bez słowa wyciąga długopis iwypisuje receptę. - Proszę brać te pastylki 3 razy dziennie i zgłosić się do mnie za tydzień. Za tydzień przychodzi babcia znowu i mówi: - Panie doktorze! Całkowita tragedia! Wprawdzie nadal są całkowicie bezgłośne, ale potwornie śmierdzą. - No tak, jak na razie przywróciłem pani węch, teraz musimy popracować nad słuchem.
|